Zawody rozpoczęły się przejazdem z Bałtowskiego JuraParku na miejsce niezwykle widowiskowego prologu. W przypadku tego rajdu odbywa się to na terenie nieczynnego kamieniołomu. Po ustaleniu kolejności wyjazdu na odcinki, załogi udały się na dwa odcinki nocne. Po zaciętej walce Musz Team kończy pierwszy etap na pierwszym miejscu.
Drugi dzień to jak co roku, zmagania na niesamowicie wysokim poziomie. Extremalnie przygotowane odcinki, pozwalały stworzyć niezwykle emocjonujące zawody oraz świetne widowisko dla kibiców, którzy licznie gromadzili się na trasach przejazdu. Załoga 106 w pełnym skupieniu pokonywała kolejne etapy pełne błota oraz wody czując na sobie oddech świetnie przygotowanej ekipy Alfanet, która już nieraz stawała na najwyższym podium Bałtowskich zmagań.
Dramatyczny dla chłopaków z Handzlówki okazał się OS, który organizatorzy nazwali Slalom Gigant. Jadąc ciągle "na wyciągarce" w błocie po szybę, lina coraz, uległa zerwaniu. Maciek (pilot), coraz niemalże nurkował w błocie sięgającym klatki piersiowej aby znaleźć końcówki liny i móc je połączyć. Po kilku próbach, zbawienna okazała się pomoc zaprzyjaźnionej ekipy PIECZARA OFF-ROAD TEAM których samochód uległ awarii - Ci oddali swoją linę. Dzięki temu 106-tka mogła ukończyć odcinek po ponad 1,5 godzinnych zmaganiach. Informacja o tym, iż ekipa konkurencyjna zrobiła ten odcinek ponad godzinę szybciej nie załamała jednak chłopaków. Ruszyli oni w kierunku ostatniego odcinka, który zrobili w niesamowitym tempie 17:07 - i jak się okazało była to jedyna drużyna, która pokonała tą trasę.
Pozostałe ekipy, ze względu na poziom trudności odpuściły tzw. "Kanał Pijanego Sołtysa" otrzymując dwugodzinną karę. To przywróciło wiarę w zwycięstwo Braci Musz.
Całość zmagań kończyła się w sobotę. To właśnie w tym dniu ekipa z pomarańczowej zmoty rozpoczynała walkę o najwyższy stopień podium z czasem lepszym o 35 min od goniącej jej ekipy. Jazda w świetnym stylu została w pewnym momencie przerwana dramatycznym wypadkiem. Pilot naszej załogi, starając się łapać spadające ze zbocza koło zapasowe, doznał urazu barku i został przetransportowany do szpitala. W tym przypadku niesamowitą postawą wykazała się Załoga 117 z Kolbuszowej, która postanowiła przerwać zmagania, tylko po to żeby Pilot Krzysztof Szalacha mógł dokończyć rajd z Jackiem. Dzięki tej postawie pomarańczowa zmota mogła nadal uczestniczyć w zmaganiach. Nowy pilot stanął na wysokości zadania, dzięki czemu załoga zdołała zaliczyć wszystkie odcinki wyznaczone na ostatni dzień zmagań w świetnym czasie.
Na mecie już wszystko było jasne - Ekipa z Handzlówki, po raz pierwszy w swojej historii staje na najwyższym podium Bałtowskich Bezdroży, natomiast ekipa 117 otrzymuje specjalną nagrodę FAIR-PLAY.
Zmagania w Bałtowie okazały się w tym roku wyjątkowo emocjonujące oraz zacięte. Pokazały również, że offroad to nie tylko emocje motoryzacyjne ale również pasjonująca walka, zrzeszenie świetnych i pomocnych ludzi oraz ogromne zaangażowanie.
Dzięki wygranej już niebawem spełni się wielkie marzenie braci, będą mieli okazję odwiedzić kolebkę światowego OFF-ROADu - MOAB w Stanach.
Poniżej kilka zdjęć z rajdu oraz pierwsza videorelacja z weekendowego rajdu.