Relacja Bartłomieja do przeczytania poniżej:
“Wystartowałem 2 czerwca z pod Bratysławy, z miejscowości Gabcikovo, i od razu z przygodami pierwszej nocy spuścili sporo wody z zapory za Bratysława, zalało mi namiot i porwało trochę sprzętu, następne 2 tyg to była pora wysokiej wody na Dunaju codziennie miałem problem żeby znaleźć miejsce do spania ponieważ Dunaj mocno poszedł do góry do granicy węgiersko serbskiej było całkiem spokojnie. Po przekroczeniu granicy wpłynąłem na 300km odcinek parków narodowych bez zasięgu i bez gps byłem jakieś 10 dni ale gościnność ludzi mnie zadziwiła, ponieważ zapraszali mnie do siebie na każdym kroku i pomagali jak tylko mogli zarówno Chorwaci jak i Serbowie. Po przekroczeniu Novego Sadu w Serbii rzeka zmienia się tak naprawdę w dziką i robi się jak duże jezioro tu znowu pojawiły się problemy. Jednej nocy okrążyło mnie stado wilków i do samego rana siedziały wokół mojego obozu nie podobało im się to że rozbiłem się na ich terenie najwidoczniej. Po następnych 200 km dotarłem do granicy Rumuni z Serbią i tam pojawiła się straż graniczna, która kontrolowała mnie praktycznie co 2 dzień. Na wyskosci Karpatmiedzy Rumunia a Serbia zaczęły się problemy z pogodą, burze towarzyszyły mi codziennie na szlaku i kilkukrotnie złapały mnie na środku rzeki, gdzie nie było możliwości żeby dopłynąć do brzegu bo z jednej była ściana skał jak i z drugiej więc walczyłam z falami i silnym wiatrem na rzecze. Po przekroczeniu Karpat Północno Wschodnich, wiatr został już ze mną do samego końca Dunaju codziennie płynąłem pod wiatr i fale. Na granicy Serbsko-Rumuńskiej, są dwie duże zapory wodne na pierwszej z nich rumuńska straż graniczna nie chciała mnie puścić i musiałem pół nocy spędzić na kajaku zanim znalazłem miejsce żeby z niego wysiąść.
Następnego dnia przeprawili mnie Serbowie po swojej stronie, na następną zaporę nawet nie płynąłem wolałem uniknąć kłótni ze strażą graniczną i wyciągnęłam kajak na brzeg i na wózku transportowym przeciągnąłem go kilka km za zaporę. Za zaporami zaczyna się odcinek rumuńsko-bułgarskiej granicy i tu pojawił się problem zapasów ponieważ wioski były często oddalone i kilka lub kilkadziesiąt km od rzeki i ciężko było zrobić zakupy wiele dni piłem wodę bezpośrednio z rzeki oczywiście po przefiltrowaniu przez specjalny filtr dla kajakarzy. Pograniczem Rumuni i Bułgari płynąłem koło 10 dni az dotarłem do wysokości Bukaresztu w Rumuni tam rzeka skręca na północ to był dość spokojny odcinek. Na północy dopłynąłem do granicy ukraińsko rumuńskiej i znawu zaczęły się kontrolę graniczne i policyjne jak i wojska na tym odcinku także sprzęt zaczął mnie zawodzić pękł materac w namiocie zepsuł się suwak a miliony komarów i innego robactwa atakowały mnie nieustannie, kilka razy musiałem się pakować w nocy i przestawiać obóz bo obudziłem się cały w mrówkach lud do namiotu wleciały szerszenie i zaczęły mnie atakować. Aby omijać kontrolę straży i wojska na granicy z Ukrainą zacząłem startować o 2,3 w nocy żeby po ciemku opłynąć posterunki bo traciłem na to sporo czasu, gdy dotarłem do delty Dunaju tam był korek wielkich statków transportowych czekających do ukraińskich portów na ponad 150 km, więc postanowiłem ominąć ten odcinek i przedzierałem się przez labirynt kanałów i bagien w biosferze delty Dunaju gdzie nie spotkałem ludzi przez kilka dni. Jak udało mi się wypłynąć z labiryntu dotarłem do wielkich jezior nad samym morzem czarnym tam zostałem okradziony w nocy i zniszczyli mi olinowanie w kajaku ale na następny dzień dotarłem do morza czarnego i bez odpoczynku skierowałem się na południe w stronę Bułgarii i Turcji po tyg nad morzem czarnym dotarłem do granicy bułgari i Rumuni odprawiłem się po stronie Rumuni i utknąłem 30 km za granicą zatrzymał mnie wiatr wiejący z prędkością 34 m/s i od dwóch dni czekam. W czwartek ma zelżeć wiatr i będę kontynuował pozdrów w kierunku południowym do Istambułu. Tam chce przepłynąć cieśniną do morza i kontynuować w kierunku Grecji, Albani, Włoch i Francji."
Zapytaliśmy Bartłomieja do kiedy planuje zakończyć swoją podróż?
-Zakończenie wyprawy? Sam chciałbym wiedzieć, na początku planowałem żeby płynąć do grudnia ale sam nie wiem ile mi zejdzie, nie zaplanuje pogody na kilka miesięcy do przodu- napisał Bartłomiej
Codzienne zmagania Bartłomieja można śledzić na jego profilu https://www.facebook.com/Barti38
Na naszej stronie napewno pojawi się kolejna jego relacja z dalszej podróży.
Powodzenia!