Punkt kasowy jednego z podkarpackich banków, znajdujący się w Husowie, obsługiwał mieszkańców wsi. Klienci nie mieli jednak dostępu do wyciągów bankowych, nie posiadali kart bankomatowych. Wszystkie wpłaty i wypłaty realizowane były w kasie. Informację o stanie konta uzyskiwali od kasjerki.
Kilka dni temu jedna z mieszkanek Husowa chciała podjąć ze swojego konta znaczną sumę pieniędzy. Okazało się, że konto jest puste. Do banku zaczęli zgłaszać się kolejni zaniepokojeni sytuacją klienci - ich oszczędności także zniknęły. - Na dzień dzisiejszy podobno zginęło w sumie ponad pół miliona złotych - relacjonuje jeden z pokrzywdzonych mieszkańców Husowa.
W międzyczasie na emeryturę odeszła pracownica punktu kasowego. Jak twierdzą mieszkańcy wsi, w poniedziałek kobieta popełniła samobójstwo. - To może mieć związek z tą sprawą - podejrzewają.
Na policję zgłosiło się już kilkanaście poszkodowanych osób. W odpowiedzi na zapytanie dotyczące rozwoju sprawy, sierż. Karolina Dykas z KPP w Łańcucie pisze: w tej chwili trwają czynności procesowe, zabezpieczamy dowody. Jest zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach.
Dzisiaj od rana w punkcie kasowym w Husowie stoi kolejka osób, które sprawdzają stan swoich kont. Pełni obaw klienci banku zgłaszają się również do jego oddziału w Markowej.
Dyrekcja nie chce komentować zaistniałej sytuacji - Nie udzielamy w tej kwestii żadnych informacji - powiedziała w rozmowie z portalem Łańcut GADA wiceprezes banku.