W kwietniu, na jednym z portali społecznościowych, 45-latek zobaczył reklamę zachęcającą do inwestycji akcje państwowej spółki. Aby uwiarygodnić fałszywe ogłoszenie wykorzystano w nim wizerunek znanych osób. To przekonało mężczyznę, który postanowił wypełnić formularz kontaktowy znajdujący się na stronie.
Następnego dnia z potencjalnym inwestorem skontaktował się konsultant. Za jego namową, 45-latek założył konto na internetowej giełdzie wymiany walut i zainwestował pierwsze pieniądze. Po zaksięgowaniu wpłaty, z pokrzywdzonym kilkakrotnie kontaktował się mężczyzna, który jako doradca oferował pomoc w kupnie i sprzedaży walut czy akcji różnych spółek. Widząc jak zainwestowane środki wzrastają na koncie wirtualnego portfela, 45-latek wpłacał kolejne pieniądze.
W maju, mężczyzna postanowił wypłacić część należnych mu pieniądzy. Okazało się jednak, że musi od zysku zapłacić prawie 20 tys. zł. podatku, a następnie uwierzytelnić transakcję przelewając kolejne środki. Po dokonanych wpłatach kontakt z doradcą inwestycyjnym się urwał. Pokrzywdzony utracił także możliwość dysponowania pieniędzmi wpłaconymi na konto wirtualnego portfela. 45-latek stracił ponad 60 tys. zł.
Metoda na fałszywe giełdy wymiany walut lub fałszywe aplikacje umożliwiające intenetowe inwestycje jest coraz popularniejsza wśród oszustów. Przestępcy nie tylko przejmują zainwestowane pieniądze, ale także próbują wyłudzić od pokrzywdzonych kolejne środki finansowe poprzez pobieranie nienależnych opłat.
Jeżeli chcemy inwestować pieniądze w internecie, róbmy to tylko na dużych, licencjonowanych giełdach. Nie dajmy się nabrać na szybki i duży zysk, oferowany przez niezweryfikowane aplikacje i strony inwestycyjne. Pamiętajmy również, że konieczność zapłaty "podatku od zysku" przy wypłacie naszych pieniędzy z inwestycyjnego konta świadczy o tym, że padliśmy ofiarą oszustwa. Giełdy wymiany walut nie wyliczają podatku od zysku i nigdy takiej zapłaty nie pobierają.