2001 brązowa medalistka Mistrzostw Świata kadetek, srebrna medalistka Mistrzostw Europy kadetek, 2002 złota medalistka Mistrzostw Europy juniorek, 2003 złota medalistka Mistrzostw Europy, brązowa medalistka Mistrzostw Świata juniorek, 2003/2004 złota medalistka mistrzostw Polski, 2005/2006 zdobywczyni Pucharu Polski, 2006/2007 brązowa medalistka mistrzostw Polski, 2008/2009 srebrna medalistka mistrzostw Włoch, zdobywczyni Pucharu CEV, 2009/2010 zdobywczyni Superpucharu Polski, 2010/2011 brązowa medalistka mistrzostw Polski, 2012/2013 złota medalistka mistrzostw Polski, 2013/2014 brązowa medalistka mistrzostw Polski, 2014/2015 srebrna medalista mistrzostw Polski, zdobywczyni Pucharu Polski, srebrna medalistka Pucharu CEV, 2015 srebrna medalistka Igrzysk Europejskich, 2015/2016 srebrna medalista mistrzostw Polski.
To lista tylko wybranych sukcesów sportowych naszej siatkarki, niemniej i ona robi ogromne wrażenie. Anna Miros, wcześniej Podolec, z małego miejskiego klubu sportowego trafiła na parkiety najlepszych zespołów w Polsce. Sezon 2016/2017 rozpoczęła z drużyną MKS Dąbrowa Górnicza. Na swoim koncie ma również wyjazd na Igrzyska Olimpijskie. Obecnie jest jedną z najbardziej znanych i cenionych siatkarek w Polsce i w Europie i na każdym kroku udowadnia, że "chcieć, to móc".
Paulina Chmiel: Na jakim obecnie etapie znajduje się Pani kariera sportowa?
Anna Miros: Obecnie moja kariera jest na etapie constans, czyli niezmiennie gram w Orlen Lidze, z czego jestem bardzo zadowolona. Cieszę się, że w dalszym ciągu mam na tyle siły, wytrwałości i zapału, by ostro trenować i grać w najlepszej polskiej lidze.
Paulina Chmiel: Czy wspomina Pani czasem swoje początki w MKS Łańcut?
Anna Miros: Oczywiście, że tak! Ten okres wspominam z wielkim sentymentem. Tutaj tak naprawdę wszystko się zaczęło, moja cała przygoda i kariera siatkarska. To mój pierwszy trener pan Bogdan Dudek zaszczepił we mnie miłość do siatkówki, nauczył ciężkiej, solidnej pracy, a także ukształtował mój charakter. Dzięki niemu ciągle gram i pomimo różnych niepowodzeń i kontuzji, zawsze dzielnie się podnoszę i wracam na parkiet. W domu rodzinnym, niezmiennie w moim pokoju, wiszą zdjęcia, które przypominają mi o wywalczonych medalach w MKS-ie. Nawet spacer w parku przywołuje wspomnienia morderczych treningów biegowych, których tak bardzo nie lubiłam, a które dawały tak dużo! MKS i moje w nim początki, a także związane z tym okresem wspomnienia są ze mną na każdym kroku.
Paulina Chmiel: W dniach 13-15 stycznia 2017 r. drużyna kadetek Miejskiego Klubu Sportowego z Łańcuta wygrała XI Międzynarodowym Turnieju Piłki Siatkowej "Kędzierzyńsko-Kozielski Koziołek 2017". Co Pani sądzi o tej wygranej? Czy obserwuje Pani poczynania łańcuckiego klubu i czy widzi Pani tam przyszłe gwiazdy siatkówki?
Anna Miros: Bardzo mnie cieszą dobre wyniki moich młodszych koleżanek i to, że w Łańcucie w dalszym ciągu jest siatkówka, i że odnosi sukcesy. Dzięki internetowi i mamie, która bardzo interesuje się siatkówką, jestem na bieżąco ze sportowymi wiadomościami z mojego miasta. Bardzo bym sobie życzyła, żeby jeszcze nie jedna zawodniczka Miejskiego Klubu Sportowego w Łańcucie rozpoczęła wielką pełną sukcesów karierę siatkarską.
Paulina Chmiel: Jak to się stało, że z miejskiego klubu trafiła Pani do kadry narodowej, a z nią na igrzyska olimpijskie?
Anna Miros: Dzięki Trenerowi Dudkowi, który wysłał mnie na turniej Nadziei Olimpijskich z makroregionem małopolskim odbywającym się w Cetniewie. Tam zauważyli mnie trenerzy ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego Andrzej Peć i Mariusz Pieczonka, którzy zaproponowali mi naukę w tej szkole. Po 3 latach nauki dostałam propozycję grania w BKS-ie Bielsko-Biała i to tam rozpoczęłam profesjonalną karierę. Później grałam w różnych klubach w Polsce i za granicą. Będąc jeszcze w SMS-ie Sosnowiec już należałam do Kadry Narodowej kadetek i juniorek. Po raz pierwszy do Kadry Seniorek, zostałam powołana przez trenera Zbigniewa Krzyżanowskiego. Następne lata to gra pod wodzą śp. Trenera Andrzeja Niemczyka i zdobycie historycznego Mistrzostwa Europy w 2003 roku. W wieku 23 lat trener Marco Bonita powołał mnie do kadry na Igrzyska Olimpijskie. Tak w wielkim skrócie wyglądała moja droga na Igrzyska w Pekinie w 2008 roku.
Paulina Chmiel: Jakie momenty sportowe wspomina Pani najmilej?
Anna Miros: Na pewno wymienić tu mogę każde spełnione marzenie, które jako nastolatka zapatrzona w siatkówkę chciałam osiągnąć. Pierwszym z nich było zagranie w lidze włoskiej, w której, w tamtych czasach, grały najlepsze polskie siatkarki, takie jak Gosia Glinka, Madzia Śliwa, czy Dorota Świeniewicz. Drugim, zagranie na Igrzyskach Olimpijskich. Wszystkie siatkarskie marzenia udało mi się spełnić dzięki uporowi, wytrwałości i ciężkiej pracy, z czego jestem bardzo zadowolona. Myślę jednocześnie, że każdy mały i duży sukces, każdy zdobyty medal, czy puchar, są chwilami, dla których warto wylewać pot na treningach.
Paulina Chmiel: Była Bielsko-Biała, Bałakowo i Czelabińsk w Rosji, Novara we Włoszech, Bukareszt w Rumunii, ostatnio Sopot a teraz Dąbrowa Górnicza. Gdzie widziałaby się Pani dalej?
Anna Miros: Niestety tego gdzie będzie się grało w następnym sezonie nie można wcześniej przewidzieć. Oczywiście, wiem gdzie chciałabym zagrać, ale czasem te plany się zmieniają. Czymś cudownym byłoby zagrać w swoim regionie, dla swojej publiczności. Cała moja rodzina interesuje się siatkówką, więc dla nich też byłaby to fajna sprawa. Grałam w wielu klubach, ale blisko domu rodzinnego jeszcze nie, więc kto wie?! Zobaczymy co przyniesie życie - jestem gotowa na tego typu wyzwanie.
Paulina Chmiel: Jak często odwiedza Pani rodzinne strony, albo inaczej: jak często można Panią spotkać na ulicach Łańcuta i poprosić o autograf?
Anna Miros: W Łańcucie jestem w miarę możliwości, niestety nie jest to zbyt często. Żeby odwiedzić dom rodzinny potrzebuje przynajmniej dwóch dni wolnego, które rzadko się zdarzają ze względu na bardzo napięty grafik meczy w lidze polskiej, ale także w Lidze Mistrzyń. Święta spędzam zawsze w domu, to jest czas tylko i wyłącznie dla rodziny.
Paulina Chmiel: Czy "siatka" jest czasem męcząca, czy przychodzą chwile zwątpienia, w których myśli się, żeby zrezygnować i zacząć robić coś innego?
Anna Miros: Oczywiście, że tak! Takie momenty się zdarzają, zazwyczaj gdy przychodzi kontuzja. Jest to ciężki moment dla zawodnika i faktycznie może pojawić się lekkie zwątpienie i zrezygnowanie, tym bardziej jeśli kontuzja wyklucza z całego sezonu. Monotonna i ciężka rehabilitacja troszkę podłamuje, ale nastaje też okres, w którym zaczyna się dochodzić do lepszej sprawności. Wówczas pojawia się tęsknota za siatkówką, smutek i zwątpienie odchodzą w niepamięć, a myśli zaprząta jedynie dążenie do jak najszybszego powrotu do formy i wyjścia na parkiet. Jak się robi to, co się kocha i czemu poświęciło się większą część życia, bardzo ciężko jest zrezygnować, przynajmniej ja tak mam. Po każdej kontuzji wracałam mocniejsza psychicznie.
Paulina Chmiel: Gdzie jest Pani odskocznia od codziennych treningów, meczy, wyjazdów?
Anna Miros: Moją odskocznią jest rodzina i mąż. Uwielbiam z nimi spędzać wolny czas. Wspólne wypady do kina, czy na spacery ładują moje akumulatory!
Paulina Chmiel: Czego Pani życzyć?
Anna Miros: Zdrowia