- We wtorek wziąłem psa na spacer do pobliskiego lasu. Mieliśmy już wracać do domu, kiedy w trawie zobaczyłem żółwia - mówi w rozmowie z portalem Łańcut GADA pan Paweł, mieszkaniec osiedla Grabskie w Łańcucie. Żółw, wcale nie taki zwyczajny, bo stepowy, najprawdopodobniej został porzucony przez właściciela. - To mało prawdopodobne, żeby komuś uciekł, bo znalazłem go w miejscu oddalonym od zabudowań. W takiej temperaturze, jaką mamy teraz, nie miałby szans na przeżycie - dodaje pan Paweł, który w sprawie znaleziska skontaktował się już m.in. z gminą, ochroną środowiska czy łańcucką oranżerią. Zaginięcia żółwia nikt jednak nie zgłosił. W między czasie pan Paweł o żółwiach stepowych dowiedział się już niemal wszystkiego.

Nasz gad to osobnik dorosły, ma już 17 cm długości. Przez dwa dni pobytu u pana Pawła całkiem nieźle się zadomowił. Teraz czeka go wizyta u weterynarza, a potem najprawdopodobniej zamieszka w domu na Grabskim, gdzie cała rodzina zdążyła już się do niego przywiązać.