Łańcut GADA : O czym jest Pani książka? Co chciała Pani w niej przekazać czytelnikom?
Natalia Sońska : "Garść pierników, szczypta miłości" opowiada o Hani, kobiecie sukcesu, dla której kariera przedstawia największą wartość w życiu. Skrzywdzona przed laty przez swojego obecnego przełożonego, nie chce wplątywać się w podobne relacje, ograniczając je do przelotnych znajomości. Wszystko diametralnie się zmienia, gdy Hania poznaje Wiktora - mężczyznę z bagażem doświadczeń, którego pojawienie się odwraca życie głównej bohaterki do góry nogami. Hania na nowo odkrywa długo tłumione emocje, poznaje smak prawdziwego szczęścia i zdaje sobie sprawę, że pewne wartości były, są i zawsze będą ponadczasowe i bardzo ważne.
Książka opowiada głównie o miłości, przyjaźni, poszukiwaniu szczęścia, o zaangażowaniu w to, co się robi, ale także o doświadczeniu, bólu i nieporozumieniach. Moje przesłanie kierowane do czytelników nie jest trudne do odgadnięcia. Króluje tu właśnie miłość, szczęście, spełnianie marzeń, nadzieja i rodzina, czyli wartości, które każdy z nas powinien doceniać i pielęgnować. Jednak na każdej ze stron starałam się przemycić tyle emocji i uczuć ile tylko było możliwe, by każdy, najbardziej wymagający czytelnik, mógł odnaleźć coś dla siebie, coś co przemówi właśnie do niego.
ŁG: Wielu czytelników zapewne interesuje to, jak wygląda "proces" tworzenia własnej powieści, jak to się dzieje, że w czyjejś głowie powstaje całkiem nowa historia. Jak to było w Pani przypadku i jak zrodził się pomysł wydania swojej książki?
NS : Pomysł na napisanie zrodził się całkiem przypadkowo. Krążyło w mojej głowie mnóstwo myśli, które szukały ujścia, a najlepszym sposobem na "pozbycie się" ich, było spisywanie wszystkiego w jednym miejscu. Jak się później okazało, tych myśli było o wiele więcej niż przypuszczałam i szczęśliwym trafem złożyły się w trzysta sześćdziesiąt cztery strony. Pisanie jest moim sposobem na zrelaksowanie się, oderwanie się na chwilę od rzeczywistości, jest taką możliwością układania własnego życiowego scenariusza, w którym na każdą postać i każde zachowanie to ja mam wpływ. Wszystko dzieje się po mojej myśli, co nieczęsto zdarza się w prawdziwym życiu. Jeśli natomiast chodzi o wydanie książki, był to impuls. Chwila, która zadecydowała o tym, że doznałam ogromnego szczęścia. Nie planowałam wydania "Pierników", to miała być opowieść tylko dla mnie, do której mogłam wracać, gdy chciałam się zrelaksować. Do tego, aby wysłać książkę do wydawnictwa, nakłoniła mnie przyjaciółka i to ona była pierwszą osobą, która dowiedziała się, że coś takiego napisałam. To ona niejako pchnęła mnie w tym kierunku, dodała mi otuchy i między innymi dlatego "Garść pierników, szczypta miłości" jest zadedykowana dla niej.
ŁG: Proszę powiedzieć coś więcej na temat tego, jak wyglądała droga od pierwszej linijki tekstu do jego wydania.
NS : Ta droga nie zawsze była łatwa, ale zawsze była przyjemna. "Pierniki" zaczęłam pisać jeszcze na pierwszym roku studiów i przyznam szczerze, że nie pamiętam dokładnie, w jakich okolicznościach rozpoczęłam pierwszy rozdział. Tak jak już wcześniej wspominałam, nie planowałam wydania książki, dlatego czas nie był mi wrogiem. Pisałam wtedy, gdy czułam taką potrzebę, kiedy akurat pojawiał się pomysł. Może właśnie dlatego książka powstawała dość długo, miewałam nawet kilkumiesięczne przerwy! Kiedy wysłałam książkę do wydawnictwa i po pewnym czasie otrzymałam wiadomość, że Czwarta Strona jest zainteresowana jej wydaniem, byłam ogromnie zaskoczona, zszokowana, ale przede wszystkim szczęśliwa. Zaczęłam spełniać swoje marzenia! Cały proces redakcyjny i wydawniczy trwał kilka miesięcy, ale był to czas pełen nowych, ciekawych i niezapomnianych doświadczeń, jak również nauki, bo przecież dopiero wkraczam na tę literacką drogę. Redakcja tekstu, wybór okładki, kontakt ze wszystkimi wspaniałymi ludźmi z wydawnictwa, te wszystkie działania dały mi naprawdę dużo energii i chęci do dalszej pracy. Mnóstwo wsparcia otrzymałam także od Czytelników! Ciepłe słowa, miłe opinie, rozmowy, a nawet podsyłane zdjęcia z moją książką pozwoliły mi się poczuć naprawdę wyjątkowo w tym pełnym niespodzianek literackim świecie, do którego wstępuję. Choć od premiery minęło już kilka miesięcy, wciąż tkwi we mnie uczucie niedowierzania czy onieśmielenia, lecz wbrew pozorom, to bardzo przyjemne uczucie!
ŁG: Czy tak Pani wyobrażała sobie swoją literacką premierę?
NS: W ogóle jej sobie nie wyobrażałam! To wszystko było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Zarówno zainteresowanie ze strony wydawnictwa, jak i to, w jaki sposób książka później została odebrana przez Czytelników. Choć w momencie, gdy już byłam pewna, że "Garść pierników, szczypta miłości" zostanie wydana, znałam dokładną datę premiery, wiedziałam, jak będzie wyglądać okładka, powinnam być spokojna, to kulminację wszystkich emocji przeżywałam właśnie na kilka dni przed oficjalnym pojawieniem się powieści w księgarniach. Denerwowałam się jak przed egzaminem, bo tak naprawdę to był mój test. Test mojej twórczości, tego, czy książka spodoba się, czy ja sama sprawdzę się jako początkująca autorka. I dziś mogę powiedzieć, że lepszej premiery nie mogłabym sobie wymarzyć. Ogrom wsparcia, jakim obdarowali mnie bliscy, przyjaciele, całe wydawnictwo, ale głównie czytelnicy, jest nie do zmierzenia. To właśnie dzięki nim wydanie książki nabrało sensu i przeobraziło się w szereg pięknych i niezapomnianych chwil.
ŁG: A może zechce Pani zdradzić, czy na biurku leży już zarys na kolejną publikację? Jeśli tak, to o czym będzie?
NS : Owszem, jest zarys. Mogę nawet powiedzieć, że jest już sporo treści (śmiech). Nie umiałabym chyba skończyć na tej jednej książce, zbyt dużo pomysłów siedzi mi w głowie, by tak po prostu o tym zapomnieć. Wobec tego mogę się już przyznać, że kolejna książka się pojawi. Na pewno będzie w niej trochę miłości, bo ta tematyka jest tak szeroka, że opisanie jej w jednej powieści, to zdecydowanie za mało. Będzie też wiele innych uczuć i przygód, dużo przyjaźni, ale szczegóły jeszcze zachowam dla siebie. Mam jednak nadzieję, że ona także zostanie pozytywnie odebrana.