W marcu br. mieszkanka Żołyni zgłosiła w łańcuckiej komendzie kradzież telefonu komórkowego, który jej córka zabrała do szkoły. Według przyjętego zgłoszenia, gimnazjalistka zostawiła aparat w kurtce w szkolnej szatni, natomiast po lekcjach już go tam nie było. Wartość skradzionego telefonu, zgłaszająca oszacowała na 800 złotych.
Funkcjonariusze pracujący nad tą sprawą dotarli najpierw do mieszkańca gminy Białobrzegi, który korzystał z tego telefonu, a następnie wymienił go na inny aparat. Jak ustalili policjanci, telefon ten dostał od swojej dziewczyny, uczęszczającej do tej samej szkoły, co poszkodowana.
Obydwojgu policjanci postawili zarzuty, w przypadku dziewczyny - kradzieży telefonu, w przypadku jej chłopaka - paserstwa. Odzyskany telefon funkcjonariusze zwrócili właścicielce.
Policja przestrzega jednocześnie przed pozostawianiem swoich rzeczy bez nadzoru, co ułatwia, a czasem wręcz skłania do kradzieży.