Paulina Chmiel : Gdzie Pan obecnie pracuje i jakie maszyny prowadzi?
Tomasz Janusz : Pracuję w Wizz Air, węgierskich liniach lotniczych obsługujących głównie Europę środkowo-wschodnią. Latam na samolotach Airbus A320. Są to odrzutowe samoloty średniego zasięgu.
PCh : Jak rozwijała się Pana kariera zawodowa?
TJ : Karierę zacząłem w 2007 roku w EuroLOT jako drugi pilot na samolotach ATR-42/72. Następnie awans na kapitana w 2012 roku. W 2014 pracowałem na kontrakcie w Irlandii w linii Stobart Air - latałem tam jako kapitan na ATR-42/72. Przełom 2014/2105 to pozytywne przejście rekrutacji w WizzAir i przesiadka na Airbusa A320 - powrót do kraju, najpierw Gdańsk, potem Warszawa i teraz Poznań. Od kilku dni latam tu jako kapitan.
PCh : Co Pan lubi w swojej pracy?
TJ : W zasadzie wszystko (uśmiech). Głównie jednak tą swobodę przemieszczania w trzech wymiarach, możliwość zobaczenia bardzo ciekawych miejsc z góry, czyli z pozycji raczej niedostępnej dla szerszego grona.
PCh : A czy jest coś czego Pan nie lubi?
TJ : Niewiele, ale jeśli już mam coś wymienić to może wczesne wstawanie (śmiech).
PCh : Co Pan czuje, kiedy zasiada za sterem samolotu?
TJ : Przyjemność z kontroli nad 70-tonową maszyną.
PCh : Czy zdarzają się takie sytuacje podczas lotu, w których się Pan boi?
TJ : Zdarzają się stresujące sytuacje, związane np. z pogodą, ale nie nazwałbym tego strachem.
PCh : W jakie miejsca najczęściej Pan lata?
TJ : Głównie są to miasta w Europie. Od niedawna latam z Poznania. Latamy stąd do kilkunastu miast w całej Europie. Ostatnio byłem w Luton i Birmingham w Wielkiej Brytanii i Konstancy w Rumunii.
PCh : Lot, którego Pan nigdy nie zapomni...
TJ : Jest kilka takich lotów, których nigdy nie zapomnę. Jednym z nich jest czarter na trasie Trapani (Sycylia) - Wenecja - Warszawa. Zwykle w regularnych liniach lata się na tę samą ograniczoną liczbę lotnisk. Czartery zdążają się bardzo rzadko i są zwykle do bardzo ciekawych miejsc. Taki z całonocnym, prawie 4-godzinnym powrotem do Warszawy to jeszcze rzadszy okaz. Proszę sobie wyobrazić spokojny nocny lot zakończony lądowaniem ze wspaniałym widokiem świtu nad Warszawą....
PCh : Jak wygląda jeden dzień z życia pilota?
TJ : Zaczyna się meldowaniem w pokoju załóg, zwykle na godzinę przed planowanym startem. Na początku piloci przygotowują dokumenty potrzebne do lotu (nawigacyjny plan lotu, pogodę, itp.), analizują je, decydują i zamawiają potrzebną do lotu ilość paliwa. Następnie przeprowadzają odprawę wraz z załogą kabinową i przemieszczają się do samolotu. Tam wspólnie przygotowujemy maszynę do lotu. Następnie, około 20 min. przed startem, zapraszamy pasażerów. Zwykle dziennie mamy od 2 do 4 lotów. Po zakończeniu takiej serii przeprowadzamy krótką odprawę z załogą, uzupełniamy i pozostawiamy dokumenty w biurze i udajemy się na zasłużony odpoczynek.
PCh : Czy odwiedza Pan rodzinne strony i jak często?
TJ : Owszem. Zwykle staram się odwiedzić rodziców, babcię i brata przynajmniej raz w miesiącu, niestety ostatnio bywałem w Rogóżnie trochę rzadziej. Obiecałem sobie to poprawić.
PCh : Czy ma Pan narzeczoną, żonę, dzieci?
TJ : Nie założyłem do tej pory rodziny. Moja praca, związana z częstymi przeprowadzkami, temu nie sprzyja. Ale myślę, że kiedyś na pewno to nastąpi (śmiech).