Całodobowy, nieustający o żadnej porze dnia, ani nocy huk stał się koszmarem na jawie, który od niespełna 3 tygodni codziennie przeżywają mieszkańcy Czarnej, Krzemienicy i Woli Małej. - Mieszkam 250 m od autostrady. Spać nie idzie, dzieci budzą się w nocy, pies w stresie, zwierzęta domowe, gospodarcze tak samo nie wiedzą, co się dzieje, bo nagle z ciszy zrobił się ciągły, całodobowy huk. Mimo, że mieszkamy od autostrady nieco dalej niż inni, nasze życie bardzo się zmieniło - wylicza jedna z zebranych.

Największy "żal" dotknięci przez dokuczliwą codzienność mieszkańcy mają o wprowadzenie zmian w pierwotnym projekcie inwestycji, a tym samym niedotrzymanie obietnic gwarantujących zminimalizowanie hałasu pochodzącego z pędzących samochodów poprzez postawienie ekranów dźwiękochłonnych.

- Wszyscy się cieszą, że autostrada powstała, jest to bardzo ważna inwestycja, tylko "nie zmienia się zasad w trakcie gry" - komentuje radny Dariusz Kulka i dodaje: - domagamy się natychmiastowego, rzetelnego pomiaru hałasu oraz budowy ekranów zgodnie z pierwszą wersją projektu, na podstawie której spodziewaliśmy się zabezpieczenia przed szumem i hałasem z tytułu biegnącej nieopodal autostrady.

Mieszkańcy gminy Czarna konieczność zamontowania ekranów akustycznych zgodnie z pierwotnymi planami inwestycji, z montażu których zrezygnowano po zmianie wydanego przez Ministra Środowiska w październiku 2012 r. Rozporządzenia regulującego dopuszczalne normy hałasu, sygnalizowali już rok temu, jeszcze w trakcie budowy tego odcinka autostrady. Wysyłane wówczas pisma i wnioski nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów. Kilka dni temu wójt gminy Czarna Edward Dobrzański zwrócił się z prośbą o jak najszybsze przeprowadzenie pomiaru natężenia hałasu, który miałby być gwarantem pozytywnego rozpatrzenia żądań mieszkańców w kwestii barier dźwiękochłonnych. W piśmie podpisanym przez 322 osoby, zaadresowanym do wojewody podkarpackiego Ewy Leniart oraz dyrektora rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Wiesława Kaczora czytamy m.in.: "czekanie zgodnie z zaleceniami Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie rok czasu od oddania do użytkowania autostrady, na przeprowadzenie pomiarów i sporządzenie analizy porealizacyjnej w tym zakresie, jest terminem zbyt odległym dla tak ważnego problemu, jakim jest życie i zdrowie człowieka".

- Z rozmów, które odbyłem z mieszkańcami wynika, że są oni na skraju możliwości fizycznych i psychicznych, i że są silnie zdeterminowani do walki. Nie wykluczają możliwości strajku, czy wstąpienia na drogę sądową. Ja pozostanę optymistą. Mam nadzieję, że nie będą konieczne tak drastyczne działania, żeby tworzyć związki czy stowarzyszenia międzygminne powodujące wspólne łączenie sił w zakresie egzekwowania tego, co było zaplanowane i w zasadzie powinno być zrealizowane - mówi wójt Dobrzański w rozmowie z naszym portalem.

Póki co jednak poczekać należy na decyzje względem wystosowanego pisma. W odpowiedzi na pytanie dotyczące możliwości wcześniejszego dokonania pomiaru natężenia hałasu Joanna Rarus rzecznik GDDKiA Oddziału w Rzeszowie informuje: - na tę chwilę nie mamy żadnych narzędzi, ani żadnych instrumentów prawnych żeby takiego pomiaru dokonać.

Pewnym wyjściem z sytuacji może się okazać również możliwości wykupu położonych najbliżej autostrady nieruchomości przez skarb państwa. - Niektóre budynki znajdują się w odległości kilkudziesięciu metrów od autostrady i tutaj wydaje się, że kwestia ekranów nie do końca ten problem rozwiąże - zaznacza wójt Dobrzański.

Podobne problemy z autostradą, od dnia jej otwarcia, mają mieszkańcy gminy Białobrzegi, o czym pisaliśmy w artykule: Problemy mieszkańców z A4 - potrzebne ekrany