W czasie drugiej wojny światowej nasze lokalne podziemie wojskowe zapewniało ochronę i opiekę żołnierzom elitarnej, polskiej formacji dywersyjnej tzw. cichociemnym. Cichociemni byli przeszkolonymi w Wielkiej Brytanii oraz we Włoszech żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych, którzy ochotniczo zgłosili się do służby specjalnej w konspiracyjnej Armii Krajowej na terenie okupowanej Polski. Do kraju byli przerzucani przez lotnictwo RAF, w tym polską 1586 Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia. Wykonywali skoki ze spadochronem na wyznaczone zrzutowiska. W majową noc 1944 roku sześciu cichociemnych wylądowało w rejonie wsi Rakszawa. Ubezpieczenie zapewniły miejscowe oddziały Armii Krajowej, a skoczkowie znaleźli się pod opieką miejscowego podziemia. Ofiarną pomoc i wsparcie otrzymali również przebywający wówczas w naszym regionie trzej żołnierze armii alianckich - dwaj zbiegowie z obozu jenieckiego (Anglik i Francuz) oraz lotnik, któremu udało się uniknąć niewoli po awaryjnym opuszczeniu samolotu (Anglik). Co ciekawe, jeden z ukrywających się alianckich żołnierzy - londyńczyk James Bloom ps. "Antek" walczył nawet w szeregach miejscowego oddziału partyzanckiego.
Bardzo interesujący artykuł dr Andrzeja Borcza opublikowany został w kwietniowym numerze "Biuletynu Informacyjnego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej" na stronach 27-36. Artykuł zawiera mnóstwo unikalnych fotografii, wskazuje konkretne miejsca na terenie Łańcuta, gdzie ukrywali się cichociemni i alianci. Można zapoznać się z nim w całości klikając poniższy link: