To, że memoriał powstał "u Jasia na górce", nie było dziełem przypadku, bowiem rodzina Kurasów od dwóch pokoleń była bardzo mocno związana z ruchem ludowym. Dziadek Jana działał z księdzem Stanisławem Stojałowskim, jednym z prekursorów i pierwszych przywódców ruchu ludowego. W domu ojca odbywały się zebrania ludowców, służył on również za wiejską świetlicę. Po ojcu tradycję pielęgnowania spraw ruchu ludowego w rodzinnym domu przejął syn i to w najtrudniejszym okresie hitlerowskiej okupacji. W książce "By zdarzeń nie zatarł czas" można przeczytać: "Kuras miał, jak na owe czasy, dom duży, kilkuizbowy, który dzięki uczynności gospodarza i jego zupełnemu oddaniu sprawie konspiracji wojskowej i politycznej, stał się ośrodkiem wielostronnych działań.". W piwnicy tego domu wydrukowano pierwszy numer "Wieści" i kilka następnych. Były one kontynuacją "Podorywki", pierwszej gazetki chłopskiej na Rzeszowszczyźnie czasu okupacji. Jej pierwszy numer ukazał się początkiem lipca 1940 roku z mottem poetycko nawiązującym do ukochanej przez ludowców ziemi oraz oddającym zdecydowane zamysły jej twórców: "Podorać myśli co dawniej były, by stworzyć Polsce wielki los. Podorać się pod wroga siły, by zadać mu śmiertelny cios!". Gazetka ukazywała się przez rok, aż do wsypy konspiratorów, którą część z nich przypłaciła życiem. Redaktor "Podorywki" Jerzy Świrski ps. Marcin wraz z Weroniką Wilbik-Jagusztynową, w której rzeszowskim mieszkaniu był punkt rozdzielczy prasy i która przepisywała tekst na matryce, zostali w porę ostrzeżeni i zdołali się ukryć w Żołyni u Jana Kurasa. Wiedząc, jak ważne dla zabiegania o interesy polskiej wsi zaniedbywane przez inne nurty polityczne jest posiadanie własnej prasy, w październiku 1941 r. wznowili wydawanie gazetki, gdy tylko ustały prowadzone przez gestapo poszukiwania konspiratorów. Dla zmylenia okupanta tytuł zmieniono na "Wieści", podkreślając jednak kontynuację poprzedniej gazetki poprzez opatrzenie pierwszego numeru adnotacją: "rok wydania - drugi". "Podorywkę" z "Wieściami" spajała osoba redaktora Jerzego Świrskiego, dziennikarza pracującego przed wojną w prasie spółdzielczej. To on fachowo zredagował memoriał, syntetycznie ujmując uwagi i wnioski wypracowane na konferencji w Żołyni. Tak pracę nad memoriałem wspominał Jan Kuras: "Było wtedy około czterdziestu osób, w tym kilka z Krakowa, jeden przedstawiciel z Tarnopola. Mieliśmy w domu zastawę na trzydzieści osób, bo tu odbywały się narady w takiej mniej więcej ilości uczestników. Teraz pożyczaliśmy talerze i garnki od sąsiadów, u nich także nocowali niektórzy delegaci, bo nie mogliśmy wszystkich pomieścić. Z największej izby usuwaliśmy stoły i choć było ciasno, to jakoś wszyscy się zmieścili."
Memoriał powstał z zaniepokojenia działaczy treścią tyle co ogłoszonej "Deklaracji ideowo-programowej Ruchu Ludowego". Ludowcom leżało na sercu zapewnienie realizacji hasła "Władza, ziemia, oświata - dla ludu ", a w kraju toczyła się właśnie dyskusja na temat przyszłych rozwiązań ustrojowych powojennej Polski. Uczestników narady w domu Jana Kurasa dręczyło pytanie: dokąd zmierza kierownictwo ruchu? Stwierdzali z żalem, że deklaracja nie uwzględniła ich poprawek, nie liczyła się wcale z nurtami ożywiającymi teren i była w zasadniczych punktach różna od przesłanej do centrali propozycji z okręgu. Uznali, że wystąpienie przygotowane przez kierownictwo Rocha (Radykalnej Organizacji Chłopskiej) jest za mało radykalne. Memoriał żołyński zarzucał centrali zbytnią ustępliwość, ugodowość i kompromisowość w stosunku do obozu - jak to określali - polskiej reakcji i wstecznictwa. Zauważał, że deklaracja programowa została przyjęta przez masy ludowe ze zdziwieniem i rozczarowaniem, zadowalała natomiast obóz narodowy i sanacyjny. Sygnatariusze memoriału zarzucali deklaracji brak wyrazu ideologii i programu mas ludowych. Twierdzili, że w deklaracji ideowo-programowej nie ma miejsca na polityczną taktykę i kompromis. W końcu zauważali, że Stronnictwo Ludowe jest nie tylko prorządowym, ale i rządzącym, tak więc powinno mieć lepszą reprezentację w kierownictwie i udział w rządzeniu. Postulowali też bardzo konkretnie, punktując centralę, że w deklaracji z niepewnością proponuje: "nauka we wszystkich szkołach średnich i wyższych powinna być w zasadzie bezpłatna", gdy tymczasem oni stawiają sprawę jasno: "powinna być bezpłatna". Kwestionowali również, że deklaracja nie pomieściła zupełnie żądań terenowych zmierzających do popierania wydawnictw, książek, pism, zakładania bibliotek. Na adres kierownictwa "Rocha" wysunęli następujące żądania: 1) Opracowanie zwartej, silnej bojowej deklaracji ideowo-programowej, która odzwierciedli nastroje mas ludowych i wciągnie je masowo do stwarzania i budowania chłopsko-robotniczej Polski Ludowej; 2) Proporcjonalnego udziału przedstawicieli ruchu ludowego w Radzie Jedności Narodowej w stosunku do jego liczebności i wartości, aby nie istniały takie paradoksy, że Stronnictwo Pracy, Stronnictwo Demokratyczne miało tylu przedstawicieli co i Stronnictwo Ludowe; 3). Podkreślenia w delegaturze i programie tego, aby czuć było, że chłopi nie pozwolą się zepchnąć i aby wszyscy musieli się liczyć z głosem mas chłopskich; 4) Nieodstępowania ni na krok od radykalnych założeń programu ruchu ludowego; 5) Niedopuszczenie do współudziału w rządzeniu Polską przedstawicieli skompromitowanego, elitarnego obozu sanacyjnego. Kierownictwu ruchu zaproponowali przybycie na Rzeszowszczyznę w celu wzajemnych wyjaśnień, usunięcia różnic w poglądach, zapoznania się z nastrojami mas ludowych.
Czytając memoriał, zauważyć można, że środowisko jego twórców było bliskie postępowej lewicy społecznej, obecnej w szeregach Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici", organizacji, która mimo braku subwencji państwowych, krytyki prawicy społecznej i kleru oraz istnienia wielu konkurencyjnych organizacji funkcjonowała w środowisku wiejskim bardzo dobrze, prowadząc działalność oświatową i wychowawczą. "Wici" w 1938 r. liczyły 100 tys. członków i ponad 3 tys. kół. Wiadomym jest, że Jan Kuras był wiciarzem, wiciarką jego pierwsza żona Katarzyna (z d. Mach) później Forytowa oraz inne osoby skupione wokół "domu na górce". Katarzyna (ps. konspiracyjny Stokrotka) pełniła funkcję wiceprzewodniczącej trojki powiatowej Ludowego Związku Kobiet. Sprawowała równocześnie patronat nad organizacjami LZK w Żołyni i Grodzisku Dolnym. Wiciowy, wspólnotowy światopogląd może wyjaśniać, dlaczego zapisowi w deklaracji Rocha: "Toteż ruch ludowy zawsze wyznaje i stara się urzeczywistnić w stosunkach międzyludzkich zasady moralności chrześcijańskiej" proponowali nadać mniej wykluczające brzmienie: "Ruch ludowy zawsze wyznaje i stara się stosować w stosunkach między ludźmi zasady humanitaryzmu i moralności, opartej o miłość człowieka do człowieka.".
Zredagowane przez Jerzego Świrskiego wystąpienie opatrzono tytułem "MEMORIAŁ ŻOŁYŃSKI" i przesłano centrali kierownictwa "Rocha". Podpisy pod aktem złożyli: Władysław Kojder ps. Trzaska (kierownik ruchu ludowego na Rzeszowszczyźnie, brał udział w powielaniu pierwszych numerów "Wieści" w domu J.Kurasa ), Władysław Jagusztyn ps. Oracz, Jerzy Świrski ps. Marcin, Ignacy Puchała ps. Topola, Jan Jagusztyn ps. Topór, Władysław Foryt ps. Strzałka, Karol Śmielak ps. Lis, Piotr Świetlik ps. Potok, Jan Kuras ps. Ruchliwy, Bronisław Kątnik ps. Czarny, Jan Jankowski ps. Biały, Stanisław Balcer ps. Ślebodny, Walenty Baran ps. Watra.
Dom "u Jasia na górce" w okresie okupacji był również świadkiem wydarzeń związanych z formowaniem się i działalnością Batalionów Chłopskich. Jan Kuras był jedną z osób, która przyjmowała w Żołyni przysięgi od wstępujących w szeregi bechowców. W jego domu, zimą roku 1944, odbył się kurs dla sanitariuszek, które obejmowały opieką żołnierzy BCh oraz ludność cywilną. Kurs prowadził Marian Pliś ps. Gniewosz, od końca 1941 roku lekarz obwodu Łańcut ZWZ-AK. Przed wojną ukończył studia medyczne w Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak nie zdążył uzyskać dyplomu. Odbył służbę w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Warszawie, a po kampanii wrześniowej zamieszkał w Smolarzynach.
Pamiętajmy, że Memoriał żołyński powstał w okresie wojny, a więc w sytuacji realnego zagrożenia ze strony okupanta. Serdeczną myślą ogarnijmy tych, dla których obywatelskie zaangażowanie było bardzo ważne i którzy mimo zagrożenia aktywnie uczestniczyli w formowaniu "krajobrazu" powojennej Polski. Do listy miejsc szczególnych na mapie Żołyni dopiszmy też dom przy ulicy Białobrzeskiej 114.
-------------------------------------------------------------------------------
Pełny tekst Memoriału żołyńskiego znaleźć można w artykule Michała Bembenka pt. "Z problemów walki ruchu ludowego na Rzeszowszczyźnie o narodowe i społeczne wyzwolenie w czasie okupacji hitlerowskiej", opublikowanym w książce "Ruch Ludowy na Rzeszowszczyźnie: materiały z sesji naukowej zorganizowanej przez WK ZSL w Rzeszowie z okazji 70-lecia Ruchu Ludowego" (red. Kimlowska Stanisława Jarecka. Wydawnictwo Lubelskie, 1967).
Przedrukowany został również w książce "By zdarzeń nie zatarł czas" Magdaleny Kątnik-Kowalskiej (Wyd. Gminny Ośrodek Kultury w Żołyni, 2002 r.), stanowiącej jedno ze źródeł niniejszego opracowania.
Obie pozycje dostępne są w Gminnej Bibliotece Publicznej w Żołyni.