Niekorzystnie dla łańcucian ropoczęło się spotkanie z Notecią Inowrocław, po tym jak przyjezdni pierwszą kwartę rozpoczęli od dwóch celnych rzutów za trzy punkty. Dopiero po dziesięciu minutach gry Sokoły zaczęły rozwijać skrzydła. Chwilowe prowadzenie (17:16) objęli po celnych rzutach wolnych Bartosza Czerwonki. Ostatecznie jednak pierwsza odsłona spotkania zakończyła się zwycięstwem gości znad Noteci.
Druga kwarta to przestój inowrocławian i coraz lepsza gra Sokoła. Do przerwy wynik wyrównał się na 36:36. Później na parkiecie szaleć zaczął Tomasz Fortuna (MVP), popisując się celnymi "trójkami", a przewaga łańcucian osiągała nawet 10 punktów. W ostatniej kwarcie gospodarze grali swoje i choć przyjezdnym ambicji nie brakowało, Sokołów nie udało się już dogonić.
Wygrana to chyba najlepszy prezent, jaki w dniu imienin sprawić mogli trenerowi Dariuszowi Kaszowskiemu jego podopieczni.
Łańcucianie prawdopodobnie zakończą pierwszą rundę na drugim miejscu tabeli (rozstrzygnie o tym mecz lidera: Miasta Szkła Krosna z Meritumkredyt Pogonią Prudnik, w którym jednak krośnianie są zdecydowanym faworytem).
Max Elektro Sokół Łańcut - KSK Noteć Inowrocław 78:64 (17:19, 19:17, 23:14, 19:14)
Sokół : Fortuna (14), Jakóbczyk (12), Kulikowski (12), Klima (11), Koszuta (10) oraz Czerwonka (8), Wrona (7), Pisarczyk (4), Pławucki (0).