Powrót do stanu z 2010 r. zaraz po remoncie DK94 oraz skłonienie w przyszłości GDDKiA do przebudowy drogi Rzeszów-Łańcut z uwzględnieniem: 4 pasów na całej trasie, pasów do zjazdów i do włączania się do ruchu, budowę nawrotek, rozbudowę skrzyżowań, poszerzenie wysepek na przejściach dla pieszych, ich lepsze oświetlenie oraz budowa dróg zbiorczych dla mieszkańców to główne postulaty autora inicjatywy Piotra Sochy, który krytykuje dotychczasowe rozwiązania wprowadzone na tym odcinku.

- Działania GDDKiA zamiast polegać na rozbudowie, polegają na zwężaniu tej drogi. Równoczesny brak sprzeciwu władz lokalnych tylko pogłębia ekonomiczne zacofanie województwa podkarpackiego. W województwie śląskim wzdłuż autostrady A4 wybudowana została trasa średnicowa, która dodatkowo ułatwia komunikację wewnątrz aglomeracji. Województwo to jest obecnie najlepiej skomunikowanym i jednocześnie jednym z najbardziej rozwiniętych województw w Polsce. Droga krajowa nr 94 na Podkarpaciu również pełni rolę takiej trasy średnicowej łączącej miasta aglomeracji rzeszowskiej. Uważam, że jej niszczenie , poprzez budowę zwężeń, działa na szkodę społeczeństwa i gospodarki lokalnej - mówi Piotr Socha i dodaje: - na całym odcinku drogi można zobaczyć wiele błędów projektowych.

Jednym z przykładów podawanych przez autora inicjatywy jest brak nawrotek, który zmusza mieszkańców do łamania przepisów. Ci sami mieszkańcy, którzy zgłaszają uwagi do przejścia w Kraczkowej, równocześnie są "zmuszeni" do przejeżdżania przez podwójną ciągłą, aby szybko wyjechać lub dojechać do swoich domów. Jadąc z Rzeszowa do Łańcuta w okolicach fotoradaru można skręcić na stację benzynową Orlen, ale już po zatankowaniu, aby móc kontynuować jazdę w kierunku Łańcuta, należy nawrócić kilka kilometrów dalej. Zagrożenie stwarzają również kierowcy, którzy po to, aby zdążyć przed kolejnymi zwężeniami drogi, zwiększają prędkość wyprzedzania, nie obserwując tym samym przejścia i jego okolicy. Obawy wzbudza także wprowadzenie w bliskiej przyszłości opłat na nowo otwartej autostradzie, które zmniejszą znaczenie A4 dla ruchu lokalnego. Kierowcy chcąc uniknąć opłat, w części wrócą na krajową "czwórkę", a autostrada będzie wykorzystywana do dalszych podróży.

Sposobem na rozwiązanie problemów, jak zawsze w takich sytuacjach, ma być interwencja w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Po pierwsze chciałbym zebrać jakąś większą grupę osób, które myślą podobnie jak ja, później będą petycje i pisma do GDDKiA, postaramy się również zainteresować przedstawicieli władz lokalnych i polityków. Chcielibyśmy, za parę lat, bo zdajemy sobie sprawę, że teraz jest to nie możliwe, żeby tą drogę rozsądnie przebudować. Nie jesteśmy przeciwnikami wszystkich wysepek i zwężeń, bo oczywiście niektóre z nich są zasadne, ale ich zbyt duża ilość utrudnia poruszanie się kierowcom. Rozumiemy również pieszych i mieszkańców, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo, dlatego też wspólnie chcielibyśmy znaleźć rozwiązanie dobre dla wszystkich - mówi Piotr Socha.