- Jest to powrót do korzeni, dlatego, że pierwotnie fabryka w Łańcucie była destylarnią, która produkowała wódki. Później, przez dłuższy czas, była zakładem butelkującym. W tej chwili nadajemy jej jakby druga młodość. W ten sposób będziemy mogli podkreślić wartość, zarówno Muzeum Gorzelnictwa, które tu istnieje, jak i współczesność fabryki - produkcję i ludzi tu pracujących - mówił w trakcie swojego wystąpienia przybyły na uroczystość prezes grupy Marie Brizard Wine & Spirits Jean-Noël Reynaud, według którego inwestycja, budząca początkowo wśród władz lokalnych dużo znaków zapytania, jest podkreśleniem polsko-francuskich stosunków ekonomicznych.
Grupa MBWS na nową destylarnię przeznaczy około 20 mln euro, co, jak wylicza prezes Reynaud, stanowi niemal jedną trzecią całkowitych wydatków inwestycyjnych grupy w latach 2015-2018. 10 mln euro pochłonie infrastruktura, kolejne 10 mln euro wyposażenie, urządzenia i mechanizmy. Łańcucka instalacja będzie jedną z największych inwestycji branży spirytusowej w Polsce na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Produkcja w liczbach
W ciągu roku wyprodukowanych zostanie 32 mln litrów czystego spirytusu, co pozwoli odpowiedzieć na zapotrzebowanie klientów grupy Marie Brizard Wine & Spirits zarówno w Polsce, jak i na skalę międzynarodową. Wytwarzany w Łańcucie alkohol będzie produktem destylacji rozmaitych zbóż i kukurydzy.
- Budowa destylarni to inwestycja długofalowa, która dobrze wróży przyszłości ekonomicznej regionu - wyjaśnia Jean-Noël Reynaud. Do produkcji spirytusu w skali roku wykorzystanych zostanie 120 tys. ton zbóż (areał ok. 15 tys. h pod uprawy na potrzeby produkcji), które w przeważającej większości pochodzić będą od polskich dostawców. Ponadto na budowie instalacji w Łańcucie zyskają lokalni podwykonawcy, dostawcy ciepła, a także turyści. - Planujemy przeznaczyć dodatkowe środki na rewitalizację Muzeum Gorzelnictwa, które jest ważną atrakcją turystyczną Łańcuta i okolic - zapowiada prezes grupy MBWS, która w dalszym ciągu pozostanie właścicielem budynku Muzeum.
Już na październik zaplanowane jest zamontowanie pełnej instalacji destylacyjnej, a pierwsze krople alkoholu "wypłyną" w listopadzie. Wiadomo też, że, póki co, do Łańcuta nie powróci produkcja kolorowych alkoholi.
W destylarni zatrudnienie ma znaleźć łącznie 47 osób. 32 miejsca pracy przeznaczone będą dla wysoko wykwalifikowanych pracowników destylarni. Dla potrzeb Muzeum i butelkowania tradycyjnych trunków (takich jak Rossolis) zatrudnionych zostanie kolejnych 15 osób.
Dlaczego tak duża inwestycja w miejsce zlikwidowanych miejsc pracy?
- Odpowiedź jest jakby w historii łańcuckiej destylarni. Trzeba pamiętać, że przy sprzedaży produktów spirytusowych istotne jest zakotwiczenie w historii i tradycja. Tak naprawdę łańcucka destylarnia jest najstarszą w Polsce, dlatego tak ważny dla nas był powrót do źródeł i odtworzenie destylowania - odpowiedział prezes Reynaud.
Naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców
- Bardzo troszczymy się o to, żeby nie było uciążliwości zapachowych i zależy nam na dobrych warunkach życia mieszkańców, a będzie to możliwe dzięki nowej generacji sprzętom. Będziemy mieli najlepsze na chwilę obecną urządzeniami do destylacji, które odpowiadają najbardziej rygorystycznym normom, zarówno z punktu widzenia ochrony środowiska, jak również ze względu na uciążliwość zapachową - zapewnia Jean-Noël Reynaud.
Wszystkie pozostałości po produkcji zostaną poddane recyklingowi, a powstawać z nich będą wysokobiałkowe pasze dla zwierząt (DDGS).
Generalnym wykonawcą inwestycji jest firma Adf, a za wyposażenie technologiczne odpowiada Maguin.
Na potrzeby budowy wyburzone zostaną stare budynki magazynowe, a na terenie Polmosu stanie zupełnie nowa fabryka.
W galerii zdjęcia z uroczystości oraz wizualizacja budynku destylarni.