toyman   Hmmm. Zastanawiam się, czy gdyby oświaty nie toczył rak nadmiaru przywilejów (karta nauczyciela), układów i kolesiostwa (dyrektor-jego świta) - tylko panowały reguły wolnego rynku, na którym utrzymali by się tylko najlepsi, inwestujący stale w swój rozwój - i nie chodzi o "pseudo studia podyplomowe" służące tylko posiadaniu papieru. To czy w takich warunkach nasze dzieci nie byłyby katowane przez pseudo nauczycieli, którzy nie mają do tego ani predyspozycji, ani talentu do tego zawodu-powołania.
Jestem rodzicem dwójki dzieci i w przypadku obu zderzyłem się z rakiem. Moim dzieciom (a tym samym nam) nieudolni pseudo nauczyciele wmawiali ADHD ! Dopiero po awanturze na poziomie dyrektora szkoły uznano, że chyba się zapędzili. Od tego czasu - jedno z dzieci nagle - 180 stopni. Cudowne. Drugie dopiero zaczęło oddychać jak od grupy została odsunięta osoba, która od dawna powinna zajmować się pieleniem grządek.
Każdemu należy się godziwa zapłata, za dobra pracę. Ale w tym przypadku najpierw należy wyciąć raka toczącego to środowisko, a potem zacząć wynagradzać prawdziwych nauczycieli. Z powołaniem, pasją i chęcią.
Sam z racji prowadzenia różnych działań - stale występuję w roli instruktora, szkoleniowca i wykładowcy. Wiem ile energii wymaga przekazanie wiedzy (i jej zdobycie) - ale też wiem, że dobrze przygotowany nauczyciel jest w stanie rozkręcić i zarazić wiedza nauczanych - nie musi się uciekać do rozwiązań siłowych z dziećmi i rodzicami.
Dostaję drgawek jak słyszę od nauczyciela: "to najgorsza klasa". Aż chce się powiedzieć: Jesteś najgorszym nauczycielem jakie miało moje dziecko.