- Strzygłam swoją Sonię, a później wpadłam na pomysł otworzenia "salonu fryzjerskiego" dla zwierząt i tak też się stało. Dostałam dotację i otworzyłam działalność. I tak istnieje już ona na rynku 4 lata - mówi Anita Buszta,dyplomowany groomer i właścicielka łańcuckiego salonu strzyżenia psów i kotów "Sonia".
Z wyborem nazwy nie miała problemu. Od razu wiedziała, że nazwie go imieniem swojej ukochanej suczki. Swojej pracy oddaje się całkowicie, co widać było podczas mojej wizyty w salonie. Nieco prowokująco zapytałam więc: - domyślam się, że nie każdy klient jest "łatwy", jak radzi sobie Pani ze zwierzakami, które nie chcą współpracować? Odpowiedziała z uśmiechem: - hmm, nie ma takich! Z większością daję sobie radę bez żadnych środków na uspokojenie, stoją grzecznie. Czasem troszkę dłużej trwa strzyżenie, bo się wiercą, ale na spokojnie bez nerwów z każdym można sobie poradzić.
W swoim salonie Anita Buszta wykonuje usługi w zakresie: strzyżenia, modelowania fryzur, rozczesywania skołtunionych sierści, kąpieli, kosmetyki (pielęgnacji uszu, oczu, obcinania paznokci), usuwania insektów (kleszczy), porad codziennej pielęgnacji. - W swojej pracy lubię wszystko, ale kocham to, że mogę zabrać ze sobą moją suczkę Sonię. Siedzi ze mną cały dzień i mamy się na oku. Ona również kocha chodzić do pracy i zawsze sprawdza, czy nikomu nie dzieje się żadna krzywda, pilnuje wszystkiego, również klientów, aby mieli co robić w czasie, gdy ja strzygę ich zwierzaka. Sonia wymusza wtedy głaskanie, a na koniec wszystkich odprowadza do drzwi. Lubię pracować ze zwierzętami, widzieć, jak po zabiegu są zadowolone i szczęśliwe, a klienci nie poznają swoich pupili - mówi, śmiejąc się, Anita Buszta.