REDAKCJA: Jesteś jednym ze szczęśliwców, którym udało się zostać wolotariuszem na Mistrzostwach Świata. Konkurencja była ogromna...
FILIP KUŹNIAR: Tak, do wolonatriatu zgłosiło się ok. 150 tysięcy chętnych. W Brazylii, poza mną, jest tylko 10 wolontariuszy z Polski, w tym 4 mieszka w Rio.
R: Wiemy, jak bardzo musiałeś się starać, żeby uzbierać potrzebną sumę pieniędzy na wyjazd. To również Ci się udało. Czy kwestie finansowe to był jedyny warunek wyjazdu, czy musiałeś przejść jakieś szkolenia, testy?
F.K.: Tak, przed wyjazdem mieliśmy kursy online i parę testów, jednak nie było tego dużo.
R: A później, w Rio?
F.K.: Na miejscu nie było już żadnych szkoleń. Po prostu wysłano mnie na stadion i miałem się “patrzeć i uczyć". Mój kurs był bardzo przyspieszony - wytłumaczono nam wszystko w 5 minut. Brazylijczykom tłumaczyli przez 2,5 godziny, bo nie znali języka angielskiego.
R: Jak wyglądają Twoje warunki mieszkaniowe, masz “daleko do pracy"?
F.K.: Mieszkam w mieszkaniu razem z innym wolontariuszem z Polski, w dzielnicy Vila Valqueire. To daleko od centrum. Do stadionu Maracana mam ok. 16 km.
R: Jakie są zatem Twoje zadania podczas meczów?
F.K.: W trakcie meczu pracuję na trybunie, pomagam kibicom znaleźć miejsce, rozsadzam, gdy są problemy, pilnuję porządku.
R: Czy wolontariusze mają jakiś plan meczów, na których będą pracować? Jak dużo pracujesz?
F.K.: Nie mamy żadnego harmonogramu, wszystkiego dowiadujemy się totalnie na dzień przed. Pracuję 3-4 dni w tygodniu, od 10 do 18.
R: Na jakich meczach udało Ci się być?
F.K.: Do tej pory byłem na trzech meczach: Hiszpania-Chile, Rosja-Belgia i Niemcy-Francja.
R: Który był najlepszy?
F.K.: Dla mnie najlepszy był mecz Hiszpania - Chile. Mnóstwo Chilijczyków, świetna atmosfera. Odpadli mistrzowie świata, więc był mały szok, ale radość Chilijczyków większa!
R: Wiesz już, jak wyglądają mistrzostwa “od kuchni". Jakie są wady, a jakie zalety organizacji MŚ w Brazylii?
F.K.: Tutaj nie ma organizacji: po prostu to wszystko idzie z dnia na dzień, wszystko przygotowuje się na chwilę przed i albo wyjdzie albo nie - trochę to trudne dla Europejczyka. To co jest na plus: zdecydowanie bezpieczeństwo, w Rio jest bardzo spokojne, nic z tego, co mówiły na ten temat media, się nie sprawdziło.
R: A co powiesz na temat samych Brazylijczyków?
F.K.: U Brazylijczyków nie podoba mi się brak zorganizowania, spóźnialstwo i brak znajomości języka. Za to doceniam ich gościnność, otwartość, chęć pomocy i świetne jedzenie. Brazylia to bardzo różnorodny kraj, wymieszane są tu kultury Indian, Europejczyków i Afrykańczyków. Piękny kraj z niesamowitymi plażami - bajkowo!
R: Po zakończeniu mistrzostw zostajesz jeszcze w Brazylii?
F.K.: Tak, po Mundialu zostaję na dwa tygodnie i liczę że uda się coś zwiedzić, przynajmniej w stanie Rio de Janeiro.
R: Planujesz już wolontariat na kolejnych mistrzostwach?
F.K.: Bardzo bym chciał być na kolejnej takiej imprezie, ale czas pokaże. W 2016 w Rio odbędą się Igrzyska Olimpijskie i to mnie bardziej kręci!
R: Kto wygra Mundial?
F.K.: Brazylia, oczywiście!
R: Życzymy zatem jak najwięcej wrażeń, zarówno sportowych jak i tych spoza stadionu. Dziękujemy za rozmowę.
F.K.: Dziękuję!
Wszystkie wiadomości z podróży Filipa, na bieżąco na: www.followtorio.com
Rozmowa była przeprowadzona przed meczem Brazylia-Niemcy (1:7)