Po spotkaniu z Panią Moniką mogę śmiało powiedzieć, że zawód położnej wykonuje ona z prawdziwą pasją i powołaniem, a swoim entuzjazmem i dobrą energią zaraża każdego, kogo spotka na swojej drodze. Tego samego zdania są z pewnością jej podopieczne, które zgłosiły, a następnie głosowały na Panią Monikę w konkursie "Położna na Medal". W wyniku głosowania położna z Łańcuta zajęła 3. miejsce na Podkarpaciu, a obecnie po raz kolejny została do niego zgłoszona. Głosować można pod adresem: www.poloznanamedal2017.pl/profil/136-monika-lojas.
Paulina Chmiel: Co podoba się Pani w tej pracy?
Monika Łojas: Zawód położnej to nie tylko powołanie, ale też pasja. W mojej pracy najpiękniejsza jest świadomość, że jestem komuś potrzebna i mam możliwość bycia z moimi podopiecznymi od momentu kiedy oczekują na dziecko i później kiedy przechodzimy razem przez trudy macierzyństwa.
Paulina Chmiel: Jak wygląda Pani dzień pracy?
Monika Łojas: Mój dzień pracy rozpoczynam od ułożenia harmonogramu wizyt u podopiecznych w ich domach. Staram się umawiać na dana godzinę chociaż raczej jest to przedział czasowy "od-do", ponieważ nigdy nie wiem ile czasu będzie trwało spotkanie. Prowadzę również edukację przedporodową, czyli spotykam się z mamami, które są w ciąży. Kończę w zależności od ilości wizyt, ale dość późno, oczywiście w międzyczasie udzielam porad telefonicznych. W moim przypadku jest to nienormowany czas pracy i tak naprawdę pełna dyspozycyjność do godz. 22. Później telefon zostaje wyłączony i idę spać (z przymrużeniem oka opowiada Pani Monika).
Paulina Chmiel: Czy jest jakaś historia z pracy, którą Pani najbardziej zapamiętała?
Monika Łojas: W swojej wieloletniej pracy miałam wiele ciekawych przypadków, ale tak naprawdę każde narodziny dziecka to odrębna historia, piękna i niepowtarzalna.
Paulina Chmiel: Co jest najtrudniejsze w tym zawodzie?
Monika Łojas: Dla mnie osobiście najtrudniejsze jest zawsze spotkanie z rodzicami po stracie dziecka. Sytuacje takie jak diagnoza wad wrodzonych, śmierć noworodka lub utrata dziecka w wyniku poronienia nigdy nie należą do łatwych. Tego nikt nas nie uczył: jak sobie radzić w takich momentach i dlatego to takie trudne.
Paulina Chmiel: Macierzyństwo to szeroki wachlarz skrajnych emocji, zwłaszcza na początku tej pięknej, choć trudnej drogi. W radzeniu sobie z nimi pomaga m.in. położna. Jak być dobrą położną rodzinną?
Monika Łojas: Nie można odnosić sukcesów, jeżeli nie zna się swoich podopiecznych. Muszę mieć w sobie dużo empatii i ciepła. Tutaj nie ma mowy o rutynie. Trzeba zabiegać o to, żeby kobiety chciały do mnie zadzwonić i żebym to właśnie ja otoczyła je opieką, nie tylko po porodzie, ale też jeszcze w trakcie ciąży i po operacjach ginekologicznych. Ja mam cudowne podopieczne i dzięki nim czuję się szczęśliwa i spełniona zawodowo, a 3. miejsce na Podkarpaciu w Konkursie "Położna na Medal" jest tego dowodem.
Paulina Chmiel: Kilka rad dla przyszłych mam?
Monika Łojas: Drogie Mamy, zapraszam Was do kontaktu z położnymi rodzinnymi z waszych terenów już po 21 tygodniu ciąży. Takie spotkania są bezpłatne, a poruszane tematy dobiera się indywidualnie pod kątem potrzeb i oczekiwań. Celem tych spotkań jest zmniejszenie lęku przyszłych rodziców związanych z nową rolą w ich życiu. O tym, żeby kontaktować się z położną nie informują lekarze ginekolodzy, a szkoda, bo standardy opieki przedporodowej obowiązują dość długo. Miejcie świadomość dobrego wyboru, ponieważ jest to bardzo ważne. Nie narzucajcie sobie, że opiekę przejmie ktoś, kogo nie znacie. Macie dużo czasu, pytajcie, szukajcie. Na koniec powiem coś, co jest moim mottem przewodnim: "Szczęśliwa Mama - Szczęśliwe Dziecko ".
Paulina Chmiel: Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów zawodowych.
Monika Łojas: Dziękuję.