Wybrana spośród setek tysięcy chętnych na odbycie wolontariatu na największej z imprez sportowych na świecie wyjazd planowała ze swoją przyjaciółką Agatą Czernik, o czym pisaliśmy w artykule: Spełnią swoje marzenia o Igrzyskach w Rio de Janeiro. Wtedy realizacja marzenia była na etapie organizacji i zbierania funduszy. Dziś Pani Katarzyna dzieli się swoimi wrażeniami z podróży z Czytelnikami naszego portalu.
Paulina Chmiel: Jak podobało się Pani Rio de Janeiro?
Katarzyna Tendaj: Miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim jest duże powierchniowo, a do tego łączy bogactwo i biedę w taki sposób, że nie wiadomo, w jakim miejscu znajdziemy się za chwilę. W centrum możemy zobaczyć piękne, duże budynki, w których mieszczą się banki, centra handlowe, a kawałek dalej zaczyna się jedna z faveli, gdzie ludzie śpią na ulicy i gdzie niebezpiecznie jest wchodzić. Miasto jest przepięknie usytuowane. Znajduje się przy oceanie i otoczone jest górami. Widoki z tych wzniesień są niesamowite. Można zobaczyć całe miasto z jednego miejsca.
Paulina Chmiel: Jaka atmosfera panowała w mieście podczas Igrzysk i wśród innych wolontariuszy?
Katarzyna Tendaj: Prze cały okres naszego wyjazdu, przed Igrzyskami oraz w ich trakcie, czuć było poruszenie ze względu na tę imprezę. Mieszkańcy wydawali się być zadowoleni z tego powodu. Chętnie zaczepiali turystów i zaczynali rozmowę. Podczas ceremonii otwarcia, którą oglądaliśmy z innymi wolontariuszami w jednym z barów przy plaży panował cudowny nastrój. Pochodzący z różnych krajów wydawali okrzyki, gdy w korowodzie przechodziło dane państwo, wszyscy pozostali dołączali się z oklaskami. Atmosfera panująca w mieście naprawdę zachęcała do pobytu w Brazylii.
Paulina Chmiel: Czy nawiązałyście nowe przyjaźnie?
Katarzyna Tendaj: Miałyśmy przyjemność mieszkać u wspaniałych ludzi z równie fajnymi wolontariuszami. Myślę, że te znajomości zostaną nam na całe życie, a to jest największa korzyść z brania udziału w wolontariatach.
Paulina Chmiel: W jakich wydarzeniach uczestniczyłyście?
Katarzyna Tendaj: Podczas naszego pobytu udało się nam wziąć udział w kilku meczach, głównie siatkówki i piłki ręcznej, ale też tenisa stołowego. No i każda z nas mogła zobaczyć dyscypliny przy których pracowałyśmy.
Paulina Chmiel: Czy miałyście okazję kibicować polskim zawodnikom?
Katarzyna Tendaj: Miałyśmy możliwość obejrzenia meczy polskich siatkarzy, z Iranem oraz USA.
Paulina Chmiel: Z obecności na których wydarzeniach cieszy się Pani najbardziej?
Katarzyna Tendaj: Myślę, że sama możliwość bycia na Igrzyskach Olimpijskich cieszy. Tu nie ma wydarzeń lepszych lub gorszych, no może oprócz ceremonii otwarcia czy zamknięcia, albo momentu, gdy któryś z Polaków zdobywa medal. Zobaczyć mecz siatkarzy czy piłkarzy ręcznych na Igrzyskach to duże wyróżnienie. Atmosfera była tak fantastyczna, że nawet mecz tenisa stołowego Chiny kontra Korea cieszył nas bardzo. To widowiska na wysokim poziomie i jesteśmy wdzięczne, że mogłyśmy brać w nich udział.
Paulina Chmiel: Jakie były Wasze obowiązki jako wolontariuszek? Jak wyglądała Wasza praca? Na czym polegała?
Katarzyna Tendaj: Praca wolontariuszy zazwyczaj jest podobna, ale różni się w zależności od miejsca pracy i obszaru. Każdy z nas zajmował się czymś innym. Do naszych obowiązków należała m.in. pomocom ludzi w poznaniu hali i znalezieniu miejsc siedzących, punktów z wodą, toalet, rejestracja dzieci w razie zagubienia, sprawdzanie biletów, czy wydawanie akredytacji. Wszystko w zależności od przydziału.
Paulina Chmiel: Czy znałyście wcześniej swój harmonogram? Warunki wolontariatu były restrykcyjne czy miałyście czas dla siebie?
Katarzyna Tendaj: Tak, nasz harmonogram był wysyłany z wyprzedzeniem, ale jeżeli ktoś z nas nie był dyspozycyjny w danym dniu lub coś się wydarzyło, nikt nie robił problemów z powodu nieobecności. To jest przede wszystkim dobra zabawa i miło spędzony czas, więc wszystko jest do ustalenia.
Paulina Chmiel: Gdzie mieszkałyście?
Katarzyna Tendaj: Mieszkałyśmy w jednym z najpiękniejszych miejsc, czyli przy jednej z plaż, u brazylijskiej rodziny. Do obiektów sportowych odległości były różne. Na arenę siatkówki plażowej było około 20 min. spacerem, na stadion Lago, gdzie odbywało się wioślarstwo i kajaki około 20 min. metrem i spacerem, a do Parku Olimpijskiego prawie godzinę metrem i autobusem. Były też obiekty znajdujące się za Parkiem.
Paulina Chmiel: Co najmilej będzie Pani wspominać z wyjazdu?
Katarzyna Tendaj: Najmilej? Ludzi, zdecydowanie. A przede wszystkich tych, z którymi mieszkałam i miałam okazje przebywać. To oni stworzyli z tego wyjazdu niezapomniane wspomnienia.